WMS: Boga przyjmować, Boga nosić, Boga dawać...

Foto: {[description]}
Przeczytanie artykułu zajmie Ci 3 minuty

WMS: Boga przyjmować, Boga nosić, Boga dawać...

„Cóż masz, czego byś nie otrzymał?” (1 Kor 4,7) - woła do Koryntian św. Paweł, przekonany, że wszystko jest Bożą łaską. Zarówno to, co posiadamy, jak również to, jacy jesteśmy, do czego jesteśmy zdolni, na co nas stać. Wszystko jest Bożym, darmo danym darem. Bp Ratzinger, dzisiejszy papież dodaje: „Człowiek staje się sobą nie przez to, co czyni, ale przez to, co otrzymuje”. Jak to? - można zapytać. Przecież ponoć ważniejsze niż „mieć”, jest „być”!? To z tego, jacy jesteśmy, będzimy ponoć na Sądzie Ostatecznym liczeni... Tak, ale to, jacy jesteśmy, zależy od tego, skąd czerpiemy; co otrzymujemy, przyjmujemy; czym się karmimy.

{[description]}

 Dużo zostało powiedziane w ostatnich dniach o uczestnikach Wolontariatu Misyjnego „Salvator”. Można by wywnioskować - niesłusznie - że pierwszorzędnym zadaniem tych młodych ludzi jest „action” - działanie na rzecz misji; im aktywniejsze, tym lepsze. A tym-czasem Wolontariusze uczeni są, że żeby coś z siebie dać, najpierw trzeba to mieć. Bo nic nie bierze się z niczego. Nie nauczę, jeśli sam nie będę umiał. Nie dam, czego sam nie posiadam. Nie zarażę miłością do kogoś, kogo sam nie kocham. Nie zaświadczę o wierze, jeśli sam nie wierzę.

Dlatego w WMS główny akcent kładziony jest na wiarę tych młodych ludzi, traktowaną jako świadomy, głęboki i konsekwentny wybór. Działalność, pracowitość, zaangażowanie - są ważne. Ale tylko i wyłącznie pod warunkiem, że najpierw znajdzie się czas i wola, by samemu "trwać przed Panem". Zanim damy coś z siebie na sposób widzialny, wymierny, trzeba byśmy najpierw sami otwarli się na otrzymanie tego, w formie niewidzialnej łaski, w osobistym odniesieniu do Zbawiciela, Pana Jezusa.

Tego Wolontariusze są uczeni. W takim rozumieniu swej wolontariackiej posługi są kształtowani. A dokonuje się to podczas całorocznej formacji w tzw. regionach (na dziś: Warszawa, Lublin, Kraków, Bielsko-Biała i Wrocław) oraz w czasie spotkań ogólnopolskich, na które raz na trzy miesiące w określone miejsca przyjeżdżają wszyscy Wolontariusze WMS z całego kraju.
 

Bo „gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu” (św. Augustyn).
    
Ks. Paweł Fiącek SDS

Dziś proponujemy do obejrzenia dwie profesjonalne prezentacje traktujące na temat spotkań ogólnopolskich:



... oraz relację z jednego ze spotkań regionalnych WMS:

    22 października 2011. Pierwsze w tym roku spotkanie regionalne Wolontariatu Misyjnego „Salvator” w Warszawie.


Nasze spotkanie rozpoczęliśmy od poznania siebie nawzajem, ponieważ nie każdy miał możliwość wcześniejszego spotkania się. Po krótkim zaprezentowaniu siebie, wszyscy udaliśmy się do kaplicy na Eucharystię, aby zacząć spotkanie z Tym, który jest przecież najważniejszy w naszej działalności i to na Nim powinniśmy ją budować i kształtować. Umocnieni zeszliśmy na dół do salek, aby wysłuchać świadectw wolontariuszy, którzy w tym roku przebywali na placówkach misyjnych. Poznaliśmy szczegóły wyjazdu na Białoruś oraz do Albanii. Oprócz relacji dotyczących konkretnych zadań na poszczególnych placówkach, wybrzmiały również osobiste doświadczenia, emocje i refleksje wolontariuszy związane z ich wyjazdami. Myślę, że dla każdego było to na swój sposób ubogacające, ponieważ usłyszeliśmy o chwilowych zwątpieniach, które jednak mijały szybko, zastępowane wiarą w to, że warto starać się, dawać siebie drugiemu człowiekowi bezinteresownie, nie oczekując niczego w zamian. Tak po prostu, ponieważ taka działalność - prawidłowo rozumiana - daje niesamowitą radość, satysfakcję i chęć ciągłego dawania siebie - pomimo przeciwności. Refleksje wolontariuszy dotyczyły także doświadczenia troski drugiego człowieka, ponieważ okazało się, że to nie tylko młodzi misjonarze troszczyli się o innych, ale także oni sami spotykali się z pomocą i opieką tych, którzy ich otaczali. Piękne doświadczenie bliskości drugiego człowieka - choć może początkowo trudne dla tych, którzy zawsze liczyli tylko na siebie.


Po świadectwach odbyła się konferencja. Ksiądz Maciej (nasz drogi opiekun) poruszył z nami temat wiary. Wiary, którą wyznajemy, którą chcemy nieść drugiemu człowiekowi swoim słowem, ale przede wszystkim czynem - swoją postawą. Jednak, żeby to robić, fundament naszej wiary musi być solidny. Powinniśmy ją poznawać, starać się zgłębiać i rozumieć. Wtedy dopiero autentycznie będziemy mogli nieść Chrystusa drugiemu człowiekowi. Autentycznie i odważnie, ponieważ nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach ludzie również giną za wiarę, także są prześladowani i wyśmiewani. Myślę, że nikt nie wyobrażał sobie, że to zjawisko ma tak szeroką skalę. Warto więc wiedzieć, czym jest nasza wiara, co nam daje, jak ubogaca i do czego prowadzi. A co nam daje? Wiara daje nam życie wieczne. Prowadzi - już tu na ziemi - do Tego, który jest Miłością. Bo przecież wszyscy wiemy, że Bóg jest Miłością, a także bezgraniczną i ogromną miłością darzy każdego człowieka. Jak więc nie wierzyć w Miłość? Rezygnując z wiary, rezygnujemy z miłości... a jakże pusty byłby świat bez niej. Jak pokierujemy naszym życiem, zależy od nas. Bóg nas do niczego nie zmusza. On zaprasza nas do życia ze sobą, a czy my z tego zaproszenia skorzystamy, to już nasza decyzja. Chyba warto, prawda?


Po części  oficjalnej spotkania, która zakończyła się konferencją, część wolontariuszy została, aby wykonać różańce przeznaczone na sprzedaż podczas Niedzieli Misyjnej. Takie niby proste plątanie supełków, a nie było chyba osoby, która nie wystawiłaby na próbę swojej cierpliwości. Jednak determinacja, skupienie i zaangażowanie wzięły górę. Małymi kroczkami do przodu, stworzyliśmy naprawdę piękne różańce. Każdy był wspaniały, ponieważ każda z osób włożyła w jego wykonanie wiele serca i zaangażowania. A jaka integracja!  I możliwość poznania siebie nawzajem.


Reasumując - wspaniały czas wzrastania i przebywania ze sobą!