Pożegnanie: Nie potrafił się oprzeć Bożemu wezwaniu

Foto: {[description]}
Przeczytanie artykułu zajmie Ci 4 minuty

Pożegnanie: Nie potrafił się oprzeć Bożemu wezwaniu

Czy można sobie wymarzyć datę śmierci? Czy jest na nią najbardziej odpowiedni czas? Uroczystość Wszystkich Świętych jest dniem, który wzmaga w wierzących pragnienie życia wiecznego i pobudza nadzieję w uczestnictwo w zmartwychwstaniu Zbawiciela. W tym dniu Bóg zaprosił do siebie ks. Franciszka Rumińskiego.

{[description]}


Dnia 1 listopada w Katowicach, po ciężkiej chorobie, zmarł wieloletni salwatoriański misjonarz ks. Franciszek Rumiński (71 lat). Przez cały okres choroby, kiedy towarzyszyło mu ogromne cierpienie, myślał o powrocie na „czarny ląd”, do swoich ukochanych w wierze sióstr i braci, wśród których żył i pracował przez 36 lat.

 

Uroczyste pożegnanie śp. Ks. Franciszka Rumińskiego odbędzie się w sobotę 6 listopada br. w kościele pw. NMP Matki Zbawiciela w Mikołowie. Mszy Św. pogrzebowej będzie przewodniczył J.E. bp Józef Kupny. Ciało Zmarłego zostanie złożone w grobowcu zakonnym na miejscowym cmentarzu parafialnym.

GALERIA


Śp. ks. Franciszek Rumiński
1939-2010

  Ksiądz Franciszek Feliks Rumiński pochodził z miejscowości Osówiec, pow. bydgoski. Urodził się 10 lutego 1939 roku. Jego rodzice Stanisław i Helena zd. Bagniewska, byli rolnikami. Sakramenty Chrztu i Bierzmowania otrzymał w w kościele parafialnym pw. św. Jakuba Ap. Mniejszego w Dąbrówce Nowej (obecnie diec. bydgoska).  Do szkoły podstawowej uczęszczał w Wojnowie, a potem do dwuletniej szkoły zawodowej w Bydgoszczy. W latach 1956-1959 podejmuje pracę w zakładzie państwowym, po czym zostaje powołany do odbycia służby wojskowej. Po jej ukończeniu w 1961 roku wraca jeszcze na krótko do pracy, ale wkrótce zgłasza się do jezuitów w Kaliszu z prośbą o przyjęcie w charakterze brata zakonnego. W czasie odbywania pierwszej próby czuje jednak wyraźnie chęć zostania kapłanem, dlatego w sierpniu 1962 roku pisze do księdza prowincjała salwatorianów list z prośbą o informacje w sprawie przyjęcia do  Towarzystwa Boskiego Zbawiciela. Dochodzi do spotkania  z przełożonymi zakonnymi. Efekty rozmów musiały być dość obiecujące, skoro Franciszek przeprowadza się do Krakowa na Zakrzówek i podejmuje naukę w Liceum Ogólnokształcącym dla Pracujących. W roku 1964 kończy naukę w zakresie szkoły średniej. W tym samym roku pisze prośbę o przyjęcie do zgromadzenia salwatorianów: „Temu wołaniu – czytamy w jego podaniu –  chciałem już wcześniej odpowiedzieć, ale nie miałem ukończonej szkoły, a potem służba wojskowa nie pozwoliła mi ziścić mego pragnienia i tego wołania Bożego. Obecnie nie potrafię już dłużej opierać temu wezwaniu. Chcę już teraz całkowicie poświęcić się Bogu i Jemu jedynie służyć”. Dnia 14 sierpnia 1964 roku, otrzymując nowe imię Szymon, rozpoczyna nowicjat w Bagnie k. Wrocławia, gdzie po roku, 15 sierpnia, składa pierwsze śluby zakonne.
 Studia filozoficzne i teologiczne rozpoczyna w Bagnie. W styczniu 1966 roku wraca do  używania imienia chrzestnego, Franciszek. Ze względu na znikomą ilość studentów teologii w Bagnie (7) przełożeni zakonni decydują przenieść ich do domu zakonnego w Krakowie na Zakrzówku z możliwością studiowania w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy na Stradomiu. Kleryk Rumiński składa wieczyste śluby zakonne dnia 18 sierpnia 1970 roku w Bagnie, a święcenia kapłańskie przyjmuje w Krakowie w kościele Księży Misjonarzy przy ul. Stradom dnia 19 czerwca 1971 roku z rąk biskupa Albina Małysiaka. Pierwszą placówką duszpasterską ks. Franciszka Rumińskiego była parafia Bagno. Przez rok pracuje jako wikariusz. Jednak już w trakcie składa podanie z prośbą o możliwość wyjazdu na misje do Tanzanii i 30 marca 1972 roku zyskuje zgodę przełożonego prowincjalnego. W czerwcu 1972 roku zostaje przeniesiony do Krakowa na Zakrzówek z myślą o przygotowaniu się do pracy misyjnej, a we wrześniu do Trzebini, gdzie załatwiając sprawy związane z wyjazdem pomaga równocześnie w pracy duszpasterskiej. W sierpniu 1973 roku wyjeżdża wraz z ks. Józefem Musiołem do Anglii na naukę języka angielskiego. W lutym 1974 roku udaje się do Rzymu. W Wiecznym Mieście zatrzymuje się kilka dni i 18 lutego odlatuje do Dar es Salaam, stolicy Tanzanii. Po przylocie udaje się do Musomy-Makoko nad Jeziorem Wiktorii, gdzie w szkole dla obcokrajowców uczy się swahili, języka rodzimych mieszkańców.
 W Afryce rozpoczyna się najdłuższy i najbardziej pracowity okres życia księdza Franciszka.  Jego marzenia o pracy misyjnej, które od młodości żywił i przy różnych okazjach wyrażał, urzeczywistniły się w pełni. Teraz mógł śpiewać: Mungu ibariki Afrika... (Boże błogosław Afrykę...) hymn narodowy Tanzanii, który wyrażał jego wdzięczność za dar powołania misyjnego.  Nic dziwnego, że ksiądz Franciszek poświęca się temu dziełu bez reszty. Jest silny i odporny na tamtejsze warunki, zaradny, nie lęka się pracy, swój styl życia dostosowuje do poziomu miejscowej ludności, staje się bezpośredni i dostępny da wszystkich.
 Ksiądz Franciszek podejmuje najpierw pracę duszpasterską w diecezji Nachingwea, gdzie od 1955 roku pracują salwatorianie. Początkowo pełni funkcję wikarego w Kilimarondo i Liwale. W 1976 roku zostaje proboszczem i opiekunem misji w Lupaso. Oprócz zajęć typowo kościelnych buduje nowoczesne, jak na tamte warunki, przedszkole. W 1986 roku przełożeni powierzają Mu prowadzenie kolejnej misji w Makanya, rozciągającej się na ogromnym obszarze sięgającym aż do rzeki Ruvuma wzdłuż której biegnie granica państwowa między Tanzanią a Mozambikiem. Po dwóch latach zakłada nową misję w Mangace. Tu ksiądz Franciszek zaczyna pracę od karczowania buszu i porządkowania terenu. Po jakimś czasie buduje duży, nowoczesny kościół, potem przedszkole i dom. To jest w całości jego dzieło i to zostawia Kościołowi w Tanzanii.
 Prócz inicjatyw budowlanych jest ksiądz Franciszek zaradnym gospodarzem, hoduje drób wszelkiego rodzaju, króliki, kozy, a przy tym jest bardzo gościnny. Chętnie i zawsze z wielką radością przyjmuje u siebie swoich współbraci misjonarzy, a także miejscowych ludzi, których darzy miłością i z którymi się utożsamia.
 Co kilka lat odwiedza Europę i Polskę. Zawsze opowiada z humorem o swoich przygodach na afrykańskiej ziemi, zawsze bawi zainteresowanych anegdotami i różnymi historyjkami z czarnego kontynentu. Przy tym jest skromny i mniej mówi o swoich sukcesach. Czasami potrzebuje szpitalnego leczenia, gdyż mimo silnego początkowo organizmu, z biegiem czasu  trudy misyjnej pracy dają znać o sobie. Tak też było w tym roku. W sierpniu, zaraz po przyjeździe musiał się udać do Wojewódzkiego Szpitala w Tychach, gdzie lekarze stwierdzili poważne schorzenia: nowotwór, miażdżycę w nodze i cukrzycę. Mimo podjętych ogromnych interwencji medycznych, zdrowie księdza Franciszka już nie wróciło do normy. Jego życie doczesne zaczęło gasnąć, a w dzień Wszystkich Świętych 2010 roku zagasło na zawsze. Ksiądz Franciszek Rumiński zmarł w Hospicjum Jana Pawła II w Katowicach, prowadzonym przez Caritas Diecezji Katowickiej. Dziś, gdzieś wysoko w niebiosach słyszy z pewnością dobiegające go głosy swoich wiernych z Afryki:  Baba Francis, Asante sana. Tutaonana mbinguni! Dziekujemy, Ojcze Franciszku, do zobaczenia w niebie!


ks. Władysław Węglarz SDS