Homilia przełożonego generalnego salwatorianów ks. Andrzeja Urbańskiego SDS na zakończenie I roku zajęć Szkoły Wychowawców Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych 2009-2011.
ks. A. Urbański: Osobista więź z Chrystusem gwarancją przetrwania w zlaicyzowanym świecie
ks. A. Urbański: Osobista więź z Chrystusem gwarancją przetrwania w zlaicyzowanym świecie
Przewielebny Księże Prowincjale wraz z Radą, Drogi Księże Dyrektorze, Czcigodni Wychowawcy, Drodzy Współbracia, Drogie Siostry i Bracia w Chrystusie!
Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel, powierzył Apostołom dar kapłaństwa sakramentalnego. Zrobił to dla dobra Ludu Bożego podczas Ostatniej Wieczerzy. Dzisiejsza Ewangelia mówi nam o misji kapłaństwa. Warunkiem otrzymania tej misji jest powołanie otrzymane od Chrystusa oraz miłość do Niego, którą jak to słyszeliśmy, Piotr wyznaje trzykrotnie. W tym trzykrotnym wyznaniu miłości egzegeci widzą Piotrową reakcję na inny ewangeliczny epizod, bowiem Piotr zaparł się Chrystusa również trzykrotnie. Zbawiciel trzy razy zadał Piotrowi pytanie czy go kocha, tzn. czy jest gotów zostawić wszystko dla Niego. Z tym wyznaniem miłości Chrystus związał polecenie, aby Piotr pasł owieczki Pana.
U podstaw naszego powołania kapłańskiego, a także zakonnego, leży właśnie ten krótki i esencjalny dialog miłości, który powinien trwać całe życie między Jezusem i tym, którego Jezus powołuje. Piotr miłuje Mistrza i decyduje się odpowiedzieć na Jego powołanie oraz pójść za Nim, dlatego Pan powierza mu misję do spełnienia: „paś baranki moje, paś owce moje”. Miłość jest tym, co odróżnia człowieka od innych stworzeń. Zobowiązuje też człowieka do największej odpowiedzialności, aż po ofiarę i krzyż. Nie kochamy prawdziwie Jezusa, jeśli nie jesteśmy gotowi spełnić naszej misji i przyjąć Jego krzyża, jak to nam pokazał św. Piotr. Ten pierwszy z Apostołów nie pisał tak głęboko i teologicznie jak św. Jan Apostoł; nie rozprzestrzenił też Dobrej Nowiny po świecie jak św. Paweł. Otrzymał jednak coś bardzo zobowiązującego i pierwszoplanowego, ważną misję prowadzenia i troski o Chrystusową Trzodę, Kościół Święty.
Nie każdy z nas może wejść na szczyty myśli teologicznej czy kontemplacji, nie każdy z nas może głosić Chrystusa na przysłowiowych „krańcach ziemi”, ale każdy z nas może i powinien troszczyć się o trzodę powierzoną nam przez Jezusa. Wam, Drodzy Wychowawcy, Chrystus powierzył lub powierzy opiekę nad niewielką - w porównaniu do wielkości całego Ludu Bożego - trzódką, która została powołana do kapłaństwa lub życia zakonnego. Idąc dalej za tym porównaniem można powiedzieć, że przyszłe życie owiec tej małej trzódki w dużej mierze zależy od dobrego i odpowiedzialnego spełnienia Waszej, jakże ważnej misji. A jest to misja troski zapalania ognia miłości do Chrystusa, rozbudzania pasji i poświęcenia dla Niego, która ma płonąć całe życie i dalej zapalać innych. Do tej miłości mamy nieustannie wracać przez osobiste nawrócenie, formację stałą i przez ciągłe powroty do pierwszej „Miłości”, którą jest Chrystus, Najwyższy Kapłan. Wasza misja jest towarzyszeniem wychowankom na drodze ich wzrostu, rozwoju osobowego i duchowego na bazie ich głębokiej i osobistej relacji z Panem Bogiem. Rok Kapłański wraz ze swoim znaczącym motto: „Wierność Chrystusa, wierność kapłana” powinien nam posłużyć do tego, aby znaczenie, rolę oraz przesłanie kapłaństwa w Kościele i w dzisiejszej społeczności uczynić bardziej zrozumiałymi i wiarygodnymi. Dlatego Wasza posługa jest niezastąpiona, niezwykle ważna, odpowiedzialna i bezcenna dla przyszłości Kościoła Świętego.
Pozwólcie, że przywołam teraz osobę Założyciela Salwatorianów, sługę Bożego Franciszka Marię od Krzyża Jordana. Znacie go skądinąd i spotykacie się z tą postacią czy to w auli Centrum Formacji Duchowej, gdzie znajduje się jego popiersie, czy w innych miejscach tego domu. Jakie było jego kapłaństwo i jak spełnił on misję powierzoną mu przez Chrystusa w założycielskim powołaniu? Czy może on nas dzisiaj czegoś nauczyć? Wspomnę tylko kilka ważnych aspektów związanych z jego kapłaństwem, które Was mogą zainteresować. Jestem również przekonany, że w tych przykładach odkryjecie wiele podobieństwa do Waszych Założycieli, bo ludzie święci mają wspólną cechę bezgranicznej miłości Chrystusa, która ich prowadziła do dokonania w swoim życiu rzeczy wielkich w służbie Kościoła Świętego i dla zbawienia dusz.
Salwatorianie wiedzą o Ojcu Jordanie z "Dziennika Duchowego" prowadzonego przez niego samego, z wielu jego przemów i listów, ze świadectw świadków, a szczególnie ze świadectwa jego następcy na urzędzie przełożonego generalnego ojca Pankracego Pfeiffera, znanego w Rzymie jako „Generał bez broni”, który ocalił wielu Żydów i wielu więźniów politycznych oraz przyczynił się znacząco do ocalenia kilku miast włoskich od bombardowania podczas okupacji Rzymu przez nazistów w czasie II Wojny Światowej.
Wróćmy jednak do osoby Ojca Jordana. On sam był wierny swemu kapłaństwu, które przyjął z opóźnieniem z powodu ubóstwa swojej rodziny, której nie stać było na jego wykształcenie. Kapłaństwo cenił sobie bardzo jako wielki dar Pana Boga, za który był gotowy oddać swoje życie. Swoją żywą wiarę, ogromny ogień gorliwości apostolskiej i życie modlitewne pragnął przekazać pokoleniom salwatorianów i pragnął ich nimi zapalić, aby byli apostołami zbawczej misji Salvatora [Zbawiciela] na całym globie ziemskim. W pierwszych latach istnienia Apostolskiego Towarzystwa Nauczania, tak bowiem początkowo nazywało się późniejsze Towarzystwo Boskiego Zbawiciela, on sam osobiście zajmował się formacją swoich wychowanków w Rzymie. Później, wraz z rozwojem zgromadzenia, kiedy nastał jego dynamiczny rozwój i dochodziły nowe wyzwania i obowiązki powierzył to zadanie swemu wiernemu współbratu i jednemu z pierwszych współpracowników, świątobliwemu ojcu Bonawenturze Lüthen’owi. Wiedząc jednak o ważności formacji zawsze osobiście miał nad nią szczególną pieczę. Dnia 14 lipca 1899 roku powiedział do ówczesnej rzymskiej wspólnoty: ”Gdziekolwiek jesteś, zawsze uznaj za główne zadanie naszego zgromadzenia zakonnego: formowanie dobrych członków, powtarzam, najważniejszą uwagę musimy zwracać na nasze domy formacyjne: to jest przyszłość zgromadzenia zakonnego”.
W czasach Ojca Jordana istniała ogromna ignorancja religijna, a w konsekwencji Rewolucji Francuskiej dominować zaczął duch świecki i wrogość do religii i Kościoła katolickiego. Ojciec Jordan wychowywał swych kandydatów do zgromadzenia przygotowując ich do osobistej relacji z Chrystusem. Dążył do tego, aby wychowankowie całe swoje życie orientowali na Osobie Jezusa, aby ciągle powracali do tak zwanej pierwszej miłości, do wielkiej gorliwości, jaką mieli na początku drogi, która prowadziła ich do życia kapłańskiego i zakonnego. Tylko ta osobista więź z Chrystusem dawała gwarancję przetrwania w tym zlaicyzowanym świecie. Podobne czasy mamy teraz. Jedyną drogą do pokonania tego ducha świeckiego i mierności, która się wkradła w życie kapłańskie i zakonne, jest radykalizm w naśladowaniu Jezusa, który musimy pokazać przede wszystkim przez świadectwo naszego własnego życia kapłańskiego czy zakonnego.
Ojciec Jordan miał, można powiedzieć, bardzo duszpasterskie podejście do swoich wychowanków i towarzyszył im, to znaczy był z nimi, był przy nich w ich rozwoju duchowym. Pomimo swych licznych obowiązków jako założyciel rozmawiał z każdym wychowankiem przynajmniej jeden raz w miesiącu, a szczególnie rozmawiał z tymi, którzy przeżywali różnego rodzaju kryzysy. Był blisko swych wychowanków i traktował ich jak swoich synów duchowych. Jeśli któryś miał słabe zdrowie to posyłał go na wypoczynek poza Rzym. A ponad wszystko starał się być dla nich żywym świadkiem Ewangelii. Uważał za najważniejsze, aby wychowankowie dążyli do świętości życia, która jest istotą życia chrześcijańskiego, a w tym kapłańskiego i zakonnego.
Bardzo podkreślał życie modlitewne uważając, że salwatorianie maja być kontemplacyjni i równocześnie apostolscy, że mają utrzymać zdrową równowagę pomiędzy życiem duchowym i aktywnością apostolską. Ojciec Jordan podkreślał również wielką wartość życia wspólnotowego - opartego na głębokiej wierze, na dzieleniu się doświadczeniem wiary i na wspólnym celu, w przeciwieństwie do życia wspólnego - rozumianego jedynie jako mieszkanie pod jednym dachem.
Ojciec Jordan podkreślał ducha uniwersalizmu, misyjności i dyspozycyjności ("wszyscy", "wszędzie", "wszystkim"). Uniwersalizm Jordana odnosił się do wszystkich ludzi i gdyby dzisiaj był tutaj z nami na pewno bardzo by się ucieszył, że na kursie formatorów jest grupa wychowawców diecezjalnych obok grupy wychowawców zakonnych. Wszyscy bowiem jesteśmy wezwani do wypełnienia misji zbawczej Kościoła, bo jesteśmy jego członkami. Uniwersalizm Ojca Jordana odnosił się także do apostolskich środków, poprzez które mamy wypełniać misję głoszenia Dobrej Nowiny o zbawieniu. Widział to w ten sposób, że należy wszystkimi środkami i metodami, jakie dyktuje miłość Chrystusa, głosić Dobrą Nowinę. Uniwersalizm Jordana był bardzo widoczny również w wymiarze geograficznym. Dla niego oznaczało to dotarcie z Ewangelią wszędzie, nawet w najdalsze zakątki świata.
Tę uniwersalność naszego salwatoriańskiego charyzmatu chciałem zaznaczyć w sposób symboliczny podczas dzisiejszej Eucharystii. Celebruję tę Najświętszą Ofiarę Eucharystyczną w ornacie z Indii, który przywiozłem w tym roku po mojej osiemnastej już podróży do tego kraju, będącego terenem naszej pierwszej salwatoriańskiej misji. Przywiozłem go z wioski Laitkynsew, niedaleko Himalajów. Nasza misja w Shella została zniszczona całkowicie przez trzęsienie ziemi w roku 1897, a było ono tak mocne że ludzie mieli trudności w ustaniu na nogach. Podczas trzęsienia ziemi, w nocy przy niespotykanie silnej burzy tropikalnej, nasi misjonarze i misjonarki udali się na szczyty gór i tam założyli misję w Laitkynsew. Prócz kościoła założyli tam również drukarnię sierociniec i szkołę. Po wydaleniu naszych misjonarzy przez Brytyjczyków,dopiero kilka lat temu, znów powróciliśmy do tej misji. Misja posiada około 30 wiosek, a niektóre są położone w muzułmańskim Bangladeszu, bo tam właśnie przebiega granica. Corocznie kilkuset katechumenów przyjmuje chrzest. Ten ornat jest przybrudzony i nasycony potem naszych pierwszych misjonarzy, apostołów północno-wschodnich Indii. Pierwszy z nich wysłany tam przez Ojca Jordana, ojciec Otto Hopffenmuller, kandydat na ołtarze, do dzisiaj nazywany jest tam "Ojcem chrześcijaństwa". Przywiozłem ten ornat, aby Was zachęcić do napełniania duchem misyjnym Waszych wychowanków, bo Kościół jest ze swej natury misyjny i polski Kościół spełniał szczególnie w ostatnich 30 latach wielką rolę misyjną w świecie i nadal może ją spełniać. Idea misyjna jest nadal źródłem wielu powołań i wytrwania w nich.
Upraszam św. Jana Nepomucena, któremu cześć oddaje w szczególny sposób diecezja katowicka, aby przez swoją śmierć męczeńską w służbie kapłańskiej upraszał łaskę wytrwania i wierności kapłaństwu sakramentalnemu oraz formowania kandydatów do kapłaństwa w tym duchu.
Gratuluję Wam serdecznie zakończenia pierwszego roku i życzę dobrego odpoczynku oraz błogosławieństwa Bożego na drugi rok kursu. Wyrażam słowa głębokiej wdzięczności Księdzu Dyrektorowi oraz całemu zespołowi Centrum Formacji Duchowej za zorganizowanie i prowadzenie tego kursu.
ks. Andrzej Urbański SDS
Kraków-Zakrzówek, 21 maja 2010 r.